Spotkanie rozpoczęliśmy bardzo ofensywnie. Już po kilkunastu minutach powinniśmy prowadzić. Niestety gospodarze mięli masę szczęścia przy kolejnych naszych sytuacjach. Najpierw z dystansu uderzał Piotrek Kieta, jego strzał odbił się jednak od słupka. Dobijać próbował Adrian Augustyn, ale jemu również zabrakło szczęścia i piłka drugi raz trafiła w słupek. Chwilę później indywidualną akcję przeprowadził Mateusz Łojek, wykańczając ją potężnym strzałem. Bramka przeciwników była jednak jak zaczarowana. Kolejny strzał i tym razem... poprzeczka.
Po kilkunastu minutach naszej przewagi, obudzili się gospodarze. Najpierw groźnie uderzali z dystansu, a następnie Piotrek Mirus dobrze zachował się na linii bramkowej chroniąc nas przed utratą gola. Nie udało się zatrzymać gospodarzy niestety w 22 minucie. Po dośrodkowaniu z naszej prawej strony, niepilnowany napastnik rywali wpakował piłkę do bramki bezradne interweniującego Mirusa. Dziesięć minut później było już 2:0, po niemal identycznej akcji, jak przy pierwszej bramce.
Po tych dwóch ciosach, znowu to Bodzos przejął inicjatywę. Ciągle jednak brakowało wykończenia. Najpierw Bartek Miazga strzelił centymetry obok słupka, następnie już w samej końcówce pierwszej części, minimalnie chybił Mateusz Łojek. Kiedy już wydawało się, że na przerwę zejdziemy przegrywając dwoma bramkami, lewą stroną urwał się Piotrek Kieta, dośrodkował, a w polu karnym pewnie zachował się Waldek Miazga, który tuż przed przerwą zdobył bramkę kontaktową dla naszej drużyny.
Na kilka minut przed końcem groźnej kontuzji doznał nasz stoper - Kuba Szewczyk i nie był już w stanie kontynuować gry.
Druga połowa nie mogła zacząć się lepiej dla zawodników Bodzosa. Już kilkanaście sekund po pierwszym gwizdku doprowadziliśmy do wyrównania. Genialną długą piłkę zagrał Grzesiek Domek, a podanie to wykończył Bartek Miazga.
Na 20 min przed końcem, drugą żółtą kartkę otrzymał jeden z rywali i musiał opuścić boisko. Od tego czasu graliśmy w przewadze jednego zawodnika i wykorzystaliśmy to pakując przeciwnikom jeszcze dwie bramki. Na 2:3 podwyższył Adrian Augustyn strzałem z dobitki. Sekundę wcześniej z narożnika pola karnego kropnął Grzesiek Domek, jednak kolejny strzał odbił się od poprzeczki. Na szczęście piłka wpadła pod nogi "Adka" a ten wiedział jak umieścić ją w bramce. Kilka minut później wynik spotkania ustalił Mateusz Łojek, wychodząc sam na sam i pewnie kończąc tę akcję.
Gospodarze mieli jeszcze dwie stuprocentowe okazje, jednak nie udało im się ich wykorzystać. Natomiast nasz atak, zagrał końcówkę meczu "na fantazji" i mimo mnóstwa dogodnych sytuacji, do końca meczu nie wpadła już żadna bramka.